niedziela, 16 kwietnia 2017
Prolog
Było ich dwóch. Stali naprzeciw siebie otuleni niewielką ilością światła, która wydostawała się spod drzwi sypialni. Oboje byli rządni władzy, pewni siebie i zbyt dumni, by przyznać się do swoich błędów, ale dzieliła ich siła hierarchii. Lord Voldemort emanował potęgą nawet wtedy, gdy nic nie układało się po jego myśli.
- Dawno nikt mnie nie odwiedził, Teodorze - oznajmił swoim wysokim głosem przypominającym syk węża. - Żaden z moich sług nie miał odwagi stanąć przed moim obliczem. A jednak ty przyszedłeś.
Teodor Nott schylił głowę w geście całkowitego oddania.
- Obawiam się, że wyścig o głowę szlamy Granger trwa, mój panie. Każdy chce się tobie zasłużyć.
- W takim razie dlaczego nie bierzesz w nim udziału?
Teodor skrzywił wargi w zimnym uśmiechu i wyprostował się.
- Dlatego tu jestem, panie. Dysponuję informacjami, których innym nie udało się zdobyć.
W pomieszczeniu rozległ się głośny jęk dochodzący z lochów. Lord Voldemort odwrócił twarz w tamtym kierunku.
- Ach, ten Lucjusz - westchnął cicho i powrócił spojrzeniem do Teodora. - Życie w klatce najwyraźniej mu nie odpowiada. Glizdogonie!
Drzwi obok schodów otworzyły się i do pomieszczenia wpadł mały człowieczek. Teodor starał się nie wzdrygnąć na widok srebrnej ręki, która oznaczała się w jego ciele.
Glizdogon podbiegł do swojego pana i skłonił się tak nisko, że jego twarz omal nie dotknęła podłogi.
- Wzywałeś mnie, panie?
- Wypada sprawdzać jak czuje się gospodarz domu, w którym się przebywa, Glizdogonie.
Mały człowieczek spojrzał na Lorda Voldemorta i zamrugał. Dopiero po chwili, gdy jęk się powtórzył, zrozumiał, co ma zrobić.
- O-oczywiście, panie.
Skłonił się raz jeszcze i pobiegł w kierunku lochów.
Lord Voldemort odezwał się, gdy jęki Lucjusza Malfoya ucichły.
- Spodziewałem się - zaczął wolno, a Teodor niemal mógł wyczuć żal w jego głosie - że syn Lucjusza skorzysta z mojej propozycji i przyprowadzi do mnie tę szlamę w zamian za wolność rodziców. Tymczasem on uciekł razem z nią... To obrzydliwe.
- Zgadzam się z tobą, panie - powiedział szybko Teodor. - Niemniej dowiedziałem się, że Draco Malfoy ucieka sam. Bez dziewczyny.
Lord Voldemort zatrzymał spojrzenie na Teodorze, jakby próbował wyczuć, czy ten mówi prawdę. Po chwili zrobił krok do przodu.
- Ach, tak?
- Wiesz, panie, że śmierciożercy próbują wytropić Dracona od trzech miesięcy i wiesz także, że bezskutecznie. Jego Mroczny Znak udaje się zlokalizować na krótko przed tym, zanim opuszcza dane miejsce. Bawi się z nami. - Wziął głęboki wdech. - Ustaliłem, że każdego ranka zmienia swoje położenie. Dwa dni temu odwiedził Wenecję, wczoraj był na szczycie Elbrusa. Widziałem go tam. Aportowałem się w to miejsce sekundę przed jego zniknięciem. On także mnie widział.
Z kąta pokoju doszedł syk. Olbrzymi wąż zaczął pełzać w kierunku Teodora, obnażając kły.
Nott przełknął ślinę, ale postanowił kontynuować.
- Udało mi się również pochwycić jego list. Odbiorcą miał być Larch Hornroot.
- Hornroot - powtórzył Lord Voldemort. Wysunął rękę, by dotknąć swojego węża, który owinął się u jego stóp. - Jego rodzina od lat mi służy. Co za szkoda, że ich syn okazał się obrońcą szlam.
- Nie każdy jest godzien zostać twoim sługą. - Nott jeszcze raz schylił głowę. - Dzięki ich nierozsądkowi znam kolejny krok Dracona. Wiem, gdzie pojawi się jutrzejszego poranka.
Voldemort złożył ręce.
- Doskonale, Teodorze - pochwalił go. - Jeśli przyprowadzisz mi go do jutra, sowicie cię wynagrodzę.
Teodor powstrzymał się od uśmiechnięcia.
- To nie wszystko, panie. Z listu wynikało, że Granger przebywa w obecności Pottera i tego zdrajcy krwi Weasley'a. Są objęci ochroną czymś, co nazwano Zakonem Feniksa.
Voldemort nie wyglądał na zaskoczonego, choć przez jego twarz przemknął cień, a w oczach pojawił się niebezpieczny błysk. Teodor pragnął zapytać, czym jest owy Zakon Feniksa, ale zdecydował się nie ukazywać swojej niewiedzy.
- Zakon Feniksa, ach tak - mruknął Czarny Pan. - Więc wystarczy znaleźć ich Kwaterę Główną.
- To nie będzie konieczne - odparł szybko Teodor. Tym razem nie potrafił ukryć zimnego uśmiechu, który wpełzł na jego usta. - Mam coś, co sprawi, że sami do nas przyjdą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny prolog! Bałam się, że po tak długiej przerwie przestaniesz mieć wprawę, na szczęście jednak nic się nie zmieniło;) na kiedy masz zaplanowany 1 rozdzial? Czekam!;)
OdpowiedzUsuńPs. Wszystkiego najlepszego z okazji Wielkanocy!
Dziękuję bardzo za życzenia i miłe słowa! Myślę, że rozdziały pojawiać się będą w każdy weekend :)
UsuńHejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę! tą publikacją sprawiłaś mi naprawdę dużo radości i traktuję ją jako swoisty prezent na święta!
Prolog jest genialny (jak wszystko, co piszesz) i wprowadza tyle niepokoju, niewiedzy i tajemniczości, że już nie mogę się doczekać, jak to wszystko rozegrasz.
Mogłabym jeszcze długo piać z zachwytu i wygłaszać swoje ochy i achy, ale poczekam z tym na rozdział. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli na niego tak długo czekać. Kiedy planujesz publikację?
Dziękuję i życzę Ci Wesołych Świąt!
pozdrawiam, Iva Nerda
Dziękuję :) Również życzę Ci Wesołych Świąt! Co do publikacji (tak jak wspomniałam w komentarzu powyżej) najbardziej prawdopodobna jest sobota/niedziela :)
UsuńPonawiam pytanie: Kiedy nowy rozdział? Wybacz niecierpliwość :P
UsuńTo ja przepraszam. Zawaliłam. Głupio mi się tłumaczyć, ale naprawdę ostatnio nie mam czasu nawet myśleć o blogu, co dopiero napisać rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się unormuje.
UsuńNa bieżąco będę informować na facebooku ;)
Znalazłam Twój poprzedni blog kilka dni temu i przeczytałam cały. Piszesz bardzo ciekawie, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńTrochę będę natrętna, ale chciałam przypomnieć, że jestem i czekam na rozdział 😉
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czasu do pisania!
Przysięgam, że pojawi się za parę dni :)
Usuń